Temat spotkań z psychologiem na przestrzeni lat był dosyć labilny – sama psychologia przeszła (i myślę, że wciąż przechodzi) pewnego rodzaju transformację od myślenia o niej jako o „sposobie radzenia sobie z wariatami” do „nauki, która pomaga rozwiązywać problemy, które nas przerastają”. Przez wiele lat zaburzenia i choroby psychiczne były marginalizowanie, mówienie o tym, że korzysta się z pomocy terapeuty było niczym przyznanie się do wyjątkowo brzydkiej skłonności. Ludzie, którzy nie radzili sobie z problemami po prostu wstydzili się iść do specjalisty, bo bali się etykietki „wariata”. „czubka” czy „świra”. To z kolei w pewien sposób przyczyniało się nie tylko do rozwoju chorób i dysfunkcji, ale osiągało niejednokrotnie bardziej intensywne formy jak odebranie sobie życia lub szkodliwa ingerencja w swoje zdrowie fizyczne. Na szczęście w ostatni...